Nie da się nie zauważyć, że w Polsce coraz bardziej popularny jest zdrowy styl życia, wiele osób uprawia regularnie sport i dba o właściwą dietę lub przynajmniej kontroluje ile podstawowych składników przyjmuje w ciągu dnia. Tak zwane liczenie makro, czyli komponowanie posiłków tak, aby dzienny bilans białka, tłuszczu i węglowodanów zgadzał się z założeniami i wymaganiami diety dobranej pod konkretny sport, chorobę czy cel odchudzania. Wydaje się, że jest to idealna strategia dla osób, które nie korzystają z usług dietetyka sportowego lub zakończyły swoją przygodę z odchudzaniem lub terapią u dietetyka klinicznego i chcą utrzymać efekty. Faktycznie dobrze sprawdza się w budowaniu masy mięśniowej, siły czy wytrzymałości, jednak łatwo wpaść w pułapkę jej prostoty i doprowadzić do niedoborów innych, nieuwzględnionych w niej składników.
Matematycznie równe nie znaczy takie same
Podstawowym błędem w stosowaniu diety opartej na makroskładnikach, jest traktowanie każdego rodzaju białka, tłuszczu i węglowodanów na równi. Często doprowadza to do sytuacji, gdy węglowodany uzupełnia się lodami, miodem lub paczką ciastek, a jako źródło tłuszczu wykorzystuje się tłuste mięso lub smalec, uzupełniając od czasu do czasu kalorie zestawem w fastfoodzie (oczywiście wliczając go w bilans!). Spożywanie dużej ilości węglowodanów prostych jednorazowo, skutkuje nagłym skokiem poziomu glukozy we krwi, która musi zostać wykorzystana do celów metabolicznych, np. na treningu, ponieważ w przeciwnym wypadku będzie zwiększać ryzyko chorób metabolicznych, a także będzie zaburzać prawidłową regulację apetytu. Mimo coraz większej liberalizacji podejścia do tłuszczy nasyconych, wciąż uważa się, że ich nadmiar zwiększa ryzyko chorób sercowo-naczyniowych, dlatego niedbanie o właściwy profil kwasów tłuszczowych i zastępowanie tłuszczu roślinnego, tłuszczem zwierzęcym, może być w dłuższej perspektywie szkodliwe dla zdrowia. Dietetyk zwróci również uwagę, że dieta oparta na makroskładnikach niesie ze sobą ryzyko zwiększonego spożycia tzw. “śmieciowego jedzenia” bogatego w tłuszcze trans, sól, cukier i ubogiego w witaminy, składniki mineralne i błonnik, które mimo zachowania bilansu kalorycznego, ma szkodliwy wpływ na organizm człowieka.
Pamiętaj o różnorodności
Białko, tłuszcz i węglowodany, to nie jedyne składniki pożywienia, które są potrzebne naszym organizmom. Mnogość witamin, składników mineralnych i składników bioaktywnych wymaga jedzenia wystarczających porcji warzyw, owoców, nieoczyszczonych zbóż i ryb. Skoro odpowiednią ilość makroskładników da się “nabić” białym pieczywem, ryżem, kurczakiem i olejem, to wiele osób zapomina o tych najzdrowszych produktach, które nie bez powodu znajdują się na dwóch najniższych stopniach piramidy żywienia (warzywach wraz z owocami oraz pełnoziarnistych produktach zbożowych). Dlatego warto do każdego posiłku dołożyć około 150-200 g warzyw lub owoców, zjeść bułkę grahamkę, płatki owsiane lub makaron razowy, a mięso od czasu do czasu zamienić na tłustą rybę morską, jajko, produkt mleczny czy nasiona roślin strączkowych, wciąż trzymając się swoich wyliczeń. Jeśli potrzebujesz wskazówek, jak zdrowo wprowadzić w życie nowy jadłospis albo potrzebujesz porady w doborze ilości makroskładników, zapraszam do kontaktu.